36-latek, Cezary R., w Białymstoku porwał córkę , usłyszał zarzut pozbawienia wolności ... . Kowalski, w N. „porwał”syna....Liczby rosną. Częściej „porywają” ojcowie. „Porwania” przez matki są znacznie rzadsze. W Polsce regułą jest, że dzieci „przyznawane” są matkom, choć , jak wiadomo, „właścicielami” porywanej „rzeczy” zawsze są oboje rodzice. W roku 2010 było 21 porwań, w 2013 było już 350....Liczby rosną, dzieci cierpią, cierpią też oboje rodzice, cierpią „porywacze” . Nie porywają dla okupu. Dlaczego więc to robią ? Są okrutni, bezwzględni ? Tłumaczą, piszą, bronią się, chcą być z dzieckiem , ponosić koszty utrzymania, wpływać na jego wychowanie. Skoro więc nie ma problemu utrzymywania tzw.alimentacji, dlaczego „porywają”?. Są odhumenizowani? Pozbawieni uczuć wyższych?Społecznie niedostosowani?
Tymczasem prawo rodzica, każdego rodzica, do pozostawania z dzieckiem w stałych stosunkach jest prawem przyrodzonym i niezbywalnym. Tak też konwencja, ratyfikowana przez Polskę. Tak konstytucja, chroniąca rodzinę.
Wydumane w minionym okresie ustrojowym i na użytek tamtej władzy tzw. kontakty są zaprzeczeniem prawa przyrodzonego, niezbywalnego tak rodzica, jak i dziecka, są procesową farsą, dehumenizowania rodziny, dziecka. Jeśli terror posiada charakter państwowy , wszelkie okrucieństwo władzy jest usprawiedliwione, staje się normą - pisał J.J. Reuseau. Normą stała się praktyka eliminowania ojca z życia dziecka, praktyka rozbijania rodzin, szkodliwa społecznie.
Zbyt często chodzi bowiem nie o utrzymanie dziecka, lecz o ściganie z miesiąca na miesiąc, z reguły ojca, w nieskończoność, patologicznie, sprowadzania go wyłącznie do pogardliwej roli-alimenciarza. Zaszczepiając dziecku nienawiść, wypalają w jego dziecięcej psychice wyniszczające zło, jak znak wypalony gorącym żelazem na czole niewolnika , a przy tym na całe życie ( vide K. Kofta (Jak pokochać,,porzucić..). Agresja więc, nienawiść zatruwa życie drugiemu rodzicowi, dziecku angażując wszystkich przeciw wszystkim, przeciw temu, co najdroższe. Niewątpliwie, takie zachowania, a więc przeciw prawu, dobrym obyczajom nie mogą, nie powinny być chronione, skoro rzekomo żyjemy w państwie prawa. Są nadużyciem, szkodliwym społecznie, rodzącym uzasadniony bunt ściganego rodzica, z reguły ojca „porywacza”. Przemoc rodzi bunt. Bezsensownie angażuje cały aparat przymusu: sądy, prokuraturę, komornika..., by wykazać, że to, co białe jest czarne, że prawo rodzica i dziecka jest tylko iluzją.
Powszechnie znane jest sfeminizowanie sądów zwanych przy tym rodzinnymi. Sądzą ludzie młodzi, początkujący w zawodzie, często pochodzący z rodzin rozbitych, samotne matki, wychowywane bez ojca-jak w życiu. Ta praktyka miała swoje uzasadnienie ustrojowe. Chodziło o wychowanie nowego ,socjalistycznego człowieka, pozbawionego rodziny , przykładu, wzorca - Pawełka Morozowa. Zdaniem Sądu Najwyższego, „w razie rażąco niewłaściwego postępowania osoby uprawnionej, budzącego powszechną dezaprobatę, dopuszczalne jest oddalenie powództwa na podstawie przepisu art. 5 kc, a więc nadużycia uprawnień. Nie może to nastąpić, gdy uprawnionym jest małoletnie dziecko” ( Z. Krzemiński, Alimenty i ojcostwo ). Hmm, problem w tym, że to nie dziecko zachowuje się rażąco sprzecznie z dobrymi obyczajami. Regułą jest, że drugi rodzić. Co wtedy ? Sędziowie nie dostrzegają tego problemu.
Dziecko uczone od najmłodszych lat nienawiści wobec rodzica, z chwilą osiągnięcia pełnoletności, ma już na tyle zubożoną osobowość, że zamiast obowiązku posłuszeństwa, szacunku, miłości, wbrew elementarnemu prawu, wartościom chrześcijańskim ( czcij ojca i matkę swoją ) samo staje się „czym skorupka za młodu nasiąknie”, donosicielem na wzór tegoż nieszczęsnego Pawełka .
Tragedia ojca i dziecka, pokazana w filmie „Tato”wzbudza śmiech w kinie, choć ani ojcu ani dziecku nie było do śmiechu. Śmiech wzbudzało zachowanie ludzi aparatu sprawiedliwości - przemocy zła nad dobrem, jak w Procesie Kafki. Jako aplikant przyglądał się uważnie tamtej praktyce.
Niewątpliwie prawo do pozostawania z dzieckiem w stałych stosunkach jest prawem przyrodzonym i niezbywalnym. Jest prawem szczególnym. Nie można się go zrzec. Każdemu pokrzywdzonemu przysługuje więc ochrona jego praw. Nie może być prawdziwie wolnym naród, którego członkowie rezygnują ze swoich praw ( apel Ruchu Obrony Praw Człowieka z 25.03.1977r).
Pokrzywdzeni chcą mieć, chcą widzieć ochronę ich prawa, poszanowanie wartości powszechnie akceptowanych dobra, piękna, słuszności, chcą korzystać ze swego prawa, mają obowiązek chronić dziecko. Prawem jest, jak pisał przed dwoma tysiącami lat Ulpian: postępować uczciwie, nikogo nie krzywdzić, oddać każdemu to, co mu się należy.
Upominamy się o prawa zwierząt ( i słusznie - S.J.), jak pisze Cz. Bielecki, a więc dlaczego mamy nie domagać się ochrony praw ludzi, dzieci ? Czy to nie po chrześcijańsku ?
Nie należy się dziwić, że w takich warunkach, przemocy zła nad dobrem , mamy coraz więcej dzieci potrzebujących „psychiatryka”, bo zawiedli rodzice zawiedli sędziowie, zawiodła władza, a „psychiatrii dziecięcej grozi zawał” ( vide Rz_ta 22.11.2018). Terror, przemoc nad bezbronnymi trwa. Władza zapatrzona w swoje interesy ślepa. Rozsądek zamieniono w bezmyślenie.
Zmieniła się też -jak pisze ks. Prof. F. Longchamps de Berier -kultura prawna. Arbitralne procesy uważa się za wypaczenie. Tymczasem, w obowiązku poszukiwania prawdy, także i w szczególności przed sądem, kultura prawna wymaga wysłuchania drugiej strony z otwartością.
Film Tato, ośmiesza , obnaża praktykę sądową.
Moja znajoma, koleżanka „po fachu”, sama sądząca 11 lat, 10 lat rozchodziła się ze swoim mężem, konsekwentnie przez wiele lat zaszczepiała dzieciom nienawiść, odbierała im ojca, ojcu -dzieci. Zrobiła to skutecznie. Po śmierci b. męża zapytana po co to robiła, odpowiedziała z pełną szczerością: to było silniejsze ode mnie, musiałam. Zniszczyła męża ,dzieci, wszystko, a w końcu i siebie. Została sama. Pomogła jej w tym władza, nie Państwo, proszę nie mylić Rzeczypospolitej z władzą przemijającą.
Oczywiście sądy mają obowiązek kierować się dobrem dziecka, dobrem rodziny, służyć pomocą. Dobro dziecka wymaga delikatności, umiejętności, rozumu , a także i przede wszystkim doświadczenia życiowego.
W jednej ze spraw sędziowie, bez żenady, pozbawili ojca władzy rodzicielskiej, następnie ograniczyli i wyznaczyli tzw. kontakty ojca i dziadków, którzy je wychowywali w swoim domu, z dziećmi, jednakże nie u dziadów, nie u ojca, lecz...stryja (?), choć przez kilka lat wykazywaliśmy, że ani dziadkowie ( którzy wychowywali!) ani ojciec dzieci nie zjadali. Zwyciężył ostatecznie rozsądek rodziców i „pomoc” sądu okazała się ....zbędna. Cała rodzina żyje ze sobą „jak trzeba”.
Świadczenia alimentacyjne (utrzymanie dziecka) służyć mają podstawowemu celowi możliwe są także świadczenie w naturze. Tak też uchwała Pełnego Składu SN z 16.12.1988. Nic nie straciła na swej aktualności. Z mojego wieloletniego doświadczenia, człowieka i adwokata wynika, że to naturalne świadczenie ( utrzymywanie) podstawowe uprawnienie rodzica , dziecka jest najbardziej korzystne, słuszne, bo dlaczego niby rodzic , z reguły zawsze , ma być płatnikiem drugiego ? Dlaczego przed rozwodem zachowuje się , jak trzeba, a po rozwodzie odbiera mu się to prawo ? Zmuszony jest porywać, by zaspokajać potrzeby dziecka w sposób naturalny, bez przymusu władzy miłościwie panującej ? Odbiera się prawo do miłości wbrew prawu, logice, prawu naturalnemu, potrzebom dziecka, które nadal chce mieć i kochać oboje rodziców, bez względu na to, czy piegi na nosie są po mamie, czy po tacie. Władza winna to wreszcie pojąć, bo pierwsze w każdym zawodzie: nie szkodzić !
W starożytnej Grecji sądzili ludzie dopiero po 60-ce, gdy mieli doświadczenie życiowe. Tymczasem u nas, te najtrudniejsze sprawy rodzinne powierzono początkującym w zawodzie - dzieciom, można powiedzieć. Władza pozbawiła też możliwości odwołania się do Sądu Najwyższego ( !), choć nie znaczy, że tam są Aniołowie, przyjmując, że te najtrudniejsze sprawy są zbyt proste.
Zdaniem SN, tylko ekscesy i skrajne błędy sędziów obciążają budżet państwa (podatników) odpowiedzialnością odszkodowawczą, pisze M. Domagalski - przywołując orzeczenie II CSK 560/17. Co to są ekscesy obowiązujące prawo nie definiuje. Nie sposób więc nie zadać pytania, czy rażące błędy wobec rodziny pozostającej pod ochroną prawa (vide konstytucja) to ekscesy, czy tylko rażące błędy przeciw bezsilnemu dziecku, prawu ?
Wg mojej wiedzy, Romowie, muzułmanie trzymają się mocno. Tam rodzina decyduje o swoich prawach, nie władza, nie zawsze kompetentna. Przed laty czytałem, jak to czarny archeolog będzie prowadził badania na gruzach Paryża i mówił ‘ „tu żyła cywilizacja białych”.
Gdy prawo urąga bożemu, chrześcijanin nie ma obowiązku go przestrzegać, bo władza, która nie przestrzega praw niczym ni różni się od bandy zbójów- pisał Św. Augustyn już prawie 2000 lat temu. Cofnęliśmy się w naszym dorobku cywilizacyjnym ? I w takich to warunkach, niezbywalne prawo rodzica ,dziecka, gdy odwołanie od takiego sądu- apelacja zasługuje na rolę Marzanny - pisze adw. K. Uczkiewicz - gdy pozbawiono rodziny prawa do odwołania do Sądu Najwyższego, co może rodzic pozbawiony podstawowego prawa naturalnego ? Pozostaje porwanie ?
Wprowadzono też niedawno skargę nadzwyczajną, a więc, gdy m.in. orzeczenie narusza zasady, wolności i prawa człowieka, gdy zachodzi oczywista sprzeczność ustaleń sądu z zebranym materiałem, bez uważnego wysłuchania... Nie dostrzegłem dotychczas, by choć jedna skarga na błędne orzeczenie dotyczące spraw rodziny zostało przez SN uwzględnione. Tymczasem takie będą Rzeczpospolite, jakie jej młodzieży chowanie - przestrzegał J. Zamojski.
Truizmem jest coś, co nie wymaga dowodzenia.
Nie ma też żadnej pewności, że orzeczenia wydane w następstwie skargi nadzwyczajnej będą sprawiedliwe, skoro nigdy nie zostały zdiagnozowane przyczyny niesprawiedliwych orzeczeń ani skala zjawiska pisze sędzia A. Łazarska. Opadają ręce, jak liście jesienią. Komu więc służy ta praktyka: dzieciom, rodzinie ? A może władzy ? Na pewno nie Rzeczypospolitej.
To nie sędziowie niszczą wymiar sprawiedliwości, a wraz z nim całe państwo, pisze M. Gerdorf, I Prezes SN. Sędziowie SN wraz z I Prezesem SN zostali wciągnięci w niemoralną grę... (Rz-ta, 29.05.2018r). Rodzi się więc pytanie: a cóż to za sędziowie, skoro dali się wciągnąć, skoro grają niemoralnie, skoro nic nie mają do powiedzenia? Nie można więc zgodzić się z jej tłumaczeniem, że to nie sądy niszczą państwo i obywateli. A przecież, to nie kto inny ,lecz sędzia wołała, że „jesteśmy nadzwyczajną kastą”. Nie mającą nic do powiedzenia (?)
Trzeba więc karać tych, którzy naruszają prawa człowieka, pisze Bill Browder, nawołując do stosowania ustawy Magnickiego.
Zagubiła się nam w tej powojennej rzeczywistości istota zachowania „ jak trzeba” - dobra, przyzwoitości, praw człowieka, dziecka. Wiedziała 17-letnia Inka, gdy durnie odbierali jej marzenia, życie.
Mimo odzyskania niepodległości procesowa farsa w sprawach najważniejszych dehumanizuje społeczeństwo, rodziny. Jak pisze Cz. Blicharski, zesłaniec Workuty, lotnik Dywizjonu 300, człowiek-instytucja. „To może zabrzmi za ostro, ale wydaje się, że nie mamy w tej chwili do czynienia z narodem polskim. To jest masa etniczna”.Za świadomy naród polski uznałbym 5-10% z nas (Biuletyn IPN Kresy).
Ludzkie zło jest bez reszty uwarunkowane społecznie - pisał J.J.Reusseau .
Jeszcze raz obejrzałem w TV Wesele Wyspiańskiego. Jeszcze i jeszcze raz trzeba nam się wsłuchać w „miałeś chamie złoty róg”. Ś.p. Cz. Niemen, którego durnie także niszczyli przez wiele lat, zrobił to doskonale. Pieśń brzmi , jak spiżowy dzwon, złowrogo, przywołuje do rozumu, opamiętania,uczciwości. Czy przywoła ? Kogo ? Rzeczpospolita to nie tylko sienkiewiczowski postaw sukna.
Kończę tę smutną opowieść o sprawiedliwości. Dość rozbijania rodzin. Wara więc władzo od naszych dzieci.
Adw. Stanisław Jaworowski